3.5.15

Pociąg donikąd

Rozdział 2
Pociąg donikąd

Dobrzy ludzie są mniej dobrzy,
a źli ludzie są mniej źli,
niż to się wydaje

~Samuel Taylor Coleridge


Budzik wyśpiewywał denerwującą melodię. Dochodziła siódma rano. Hermiona przewróciła się na drugi bok i przykryła głowę kołdrą. Jednak ów dźwięk i tak świdrował jej czułe bębenki. Uchyliła powieki i z niechęcią wstała z łóżka. Ziewając zeszła na dół.
- Dzień dobry wszystkim – powiedziała wesoło, nadal nieprzytomnie.
- Cześć - odpowiedział tata znad gazety.
Dziewczyna usiadła przy stole, nalała sobie mleko i nasypała płatków.
- Szybko minęły te wakacje – próbowała zagadać mama.
- Yhy…- wydała mało inteligentną odpowiedź
Te dwa miesiące były dla niej istną katorgą. Nie mogła się skupić na nauce. Przestało to ją już interesować. Kiedyś sprawiało jej to przyjemność, teraz nie miało to już dla niej znaczenia. Dostawała listy od Harry’ego, który próbował ją przeprosić. Nawet ich nie czytała, od razu wyrzucała. Jedyny blask znalazła w listach od Dracona i Ginny Weasley. Chłopak opowiadał jej o swoim mało cukierkowym życiu. Za każdym razem przepraszał ją za swoje wcześniejsze zachowanie, tłumacząc, że tak został nauczony. Prosił ją też o dyskrecję. Nie chciał, żeby wszyscy wiedzieli o ich przyjaźni. Gdyby jego ojciec się o tym dowiedział, a co gorsza, Voldemort, Ślizgon dostałby najpewniej całą serię Cruciatusów. Nie zabiliby go. Był zbyt cenny.
Ginny natomiast zapewniała ją, że mimo wszystko zawsze zostanie jej przyjaciółką.

~*~

Przez całą drogę na stację King Cross Hermiona rozmawiała wesoło z rodzicami. Na za tłumionym peronie pożegnała się z nimi, najbardziej jednak wtuliła się w matkę. Pachniała tak, jak zawsze, gabinetem dentystycznym oraz pastami do zębów. Granger. wzięła kufer, powstrzymując łzy. Nienawidziła pożegnań. Pomachała im ostatni raz i przeszła przez barierkę.
I właśnie wtedy wszystko, co trzymała głęboko w sobie, czego się bała, uderzyło ją z wielką siłą. Nie wiedziała do którego przedziału ma się udać, choć był to tylko wieszchołek góry lodowej. Przecież nie pójdzie do Harry’ego i Rona. Natomiast, jeżeli wejdzie do przedziału Slytherinu, to zapewne ją wyrzucą. Najlepszym sposobem było znalezienie Malfoya albo pustego przedziału.
Spojrzała na zegarek. Odjazd za pięć minut. Peron powoli pustoszał. Zostali tylko rodzice, machający do swoich pociech. Musiała coś wymyślić i to szybko. Weszła do pociągu.
Nagle jej żołądek skurczył się i rozkurczył. Przełknęła głośno ślinę, gdy na końcu korytarza dostrzegła czarną czuprynę. Na jego szczupłej twarzy odznaczały się okrągłe okulary. Przez wakacje wyrósł, ściął włosy i… wyprzystojniał. Pokręciła głową i szybko wyrzuciła z głowy tę myśl. To było niedorzeczne.
Spojrzała na niego niepewne. Z każdym krokiem był coraz bliżej. Zerknęła za siebie zdesperowana. Drzwi do pociągu zamknęły się na amen. Zero ucieczki. Harry Potter, we własnej osobie stanął przed nią. Atmosfera między nimi była napięta. Okularnik mierzył ją wzrokiem. Wreszcie przerwał ciszę.
- Hermiono, nie gniewaj się już. Poniosło mnie. Wszyscy byliśmy zmęczeni i rozdrażnieni. I jeszcze ta śmierć Cedrika….To nie jest tak…
- A jak?- Przerwała mu.- Potter, nie zaczynaj. Wiesz, że to był cios poniżej pasa. Właśnie wtedy dowiedziałam się, co tak naprawdę przez te wszystkie lata o mnie myślałeś. A teraz muszę cię przeprosić - wyminęła go, a kołkami od kufra przejechała mu po stopach.
Usłyszała głośne syknięcie. Uśmiechnęła się z satysfakcją.
Najchętniej przyjęłaby przeprosiny i rzuciła mu się w ramiona, ale jakaś jej cząstka nie mogła na to pozwolić.
Chłopiec, który przeżył był jej wyśnionym chłopcem. Pięć lat temu idąc do Hogwartu myślą, że spotka tego sławnego czarodzieja. Tak, kochała go, troszczyła się, a on jej teraz za to odpłacił.

Mieliśmy Cię serdecznie dosyć. Ale z drugiej strony to dobrze, że się nas uczepiłaś. Przynajmniej miał nam, kto pisać eseje.

Słowa bólu rozbrzmiewały echem w jej głowie. Ufała mu bezgranicznie, a on to wykorzystywał. Był niewiele wart. Severus Snape, co do jednego miał rację. Zawsze uważał, że jest nadętym półgłówkiem. Przekonała się, że miał co do tego rację.
- Hermiona? – Znajomy głos wyrwał ją z zamyśleń. Pospiesznie odwróciła się i spostrzegła blond czuprynę.
- Draco! Tak tęskniłam! - Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
Jej uczucie do tego chłopaka było czystą iluzją. Nie kochała go tak, jak on ją. Była mu wdzięczna za dobre słowa i myśli, ale był tylko przyjacielem. W pewnym sensie to jedynie on okazał jej serce, którego zdawał się nie mieć.
- Trzeba było mówić, że nie będziesz miała gdzie się podziać podczas podróży.- powiedział cicho, przytulając ją jeszcze mocniej do siebie.
- Nie chciałam robić problemu. - mruknęła.
- To żaden problem. Chodź.
Prawą ręką chwycił jej kufer, a lewą złapał ją za dłoń. Przeszli przez kilka przedziałów, aż znaleźli odpowiednie miejsce. W środku siedział Blaise Zabini grający w Magiczne Karty Czarodziejów z Pansy Parkinson oraz Crabb i Goyl, jak zawsze coś zajadający.
- Chyba żartujesz – powiedziała szybko Hermiona i spojrzała na Malfoya – nie wejdę tam. Oni mnie zabiją.
- Nie zabiją - zapewnił ją blondyn z lekkim uśmiechem - wiedzą o wszystkim.
- Ale masz do nich zaufanie.
- Tak, mam do nich zaufanie.
- Chyba nie byli zadowoleni.
- To już ich problem.
Weszła do środka. Cała trójka popatrzyła na nią z obrzydzeniem, a Pansy ze nieskrywaną nienawiścią.
Usiadła na wolnym miejscu obok Dracona. Do czego to doszło żeby Gryfonka przebywała w jednym miejscu z bandą Ślizgonów?
Powoli zaczęli rozmawiać. Dziewczyna całą drogę milczała. Wpatrywała się w zmieniające za oknem krajobrazy. Od gór, poprzez morze, łąki, pastwiska skończywszy na jeziorach. Zebrało się jej na płacz. Zawsze podróż do Hogwartu była ekscytującym i pełnym dobrych wspomnień przeżyciem. Tutaj czuła się obca, między ludźmi, których teoretycznie powinna nienawidzić.
Kiedy pociąg zahamował, uczniowie przepychali się do wyjścia. W dziewczynie nagle zebrał się strach. Nic już nie było takie samo.
- Draco - szepnęła. Chłopak odwrócił się i spojrzał w jej bursztynowe oczy, które wyrażały prośbę o pomoc - nie zostawiaj mnie samej. Proszę.
Chłopak podszedł do niej i przytulił. Przycisnęła policzek do jego ciepłej, szerokiej piersi.
- Musimy sprawiać pozory, że się nienawidzimy. Dla dobra nas wszystkich- szepnął głaszcząc ją po włosach.
Tutaj była bezpieczna. Bała się tego okropnego świata, które na nią czyhało. Nieskończone ilości nienawiści. Dziewczyny z jej roku odwróciły się od niej. Nie ważne, o co poszło, one i tak były pewne, że wybraniec miał rację. Na każdym kroku dogryzały jej. Jedynie Ginny i Luna pomagały, przetrwać jej tą burzę. Ale mimo wszystko bała się. Nigdy powrót do Hogwartu nie wiązał się z tak okropnymi przeżyciami.
Nagle usłyszeli kroki. Szybko odskoczyli od siebie.
- Malfoy, jesteś za głupi….- Zaczęła coś mówić bez ładu i składu. Przytomność umysłu nawet w sytuacjach kryzysowych była jej najlepszą cechą.
- Co was tutaj zatrzymało? - Zapytała zdenerwowana McGonagall, wychowawczyni Gryffindoru - Brakuje tylko was!
- Nic się nie stało, pani profesor - powiedział pospiesznie chłopak - Chciałem tylko pomóc Hermionie z bagażem
- Sama dałabym sobie radę - syknęła, jednak, kiedy kobieta nie widziała, uśmiechnęła się do niego. Cała ta sytuacja ich bawiła.
Rozeszli się. Dziewczyna znowu poczuła się zagubiona. Pospiesznie weszła do pierwszego lepszego powozu. Znalazła się w towarzystwie drugorocznych dziewczynek. Lepsze to niż nic…
Wchodziła powoli po schodach wiodących ją do ogromnych drzwi Hogwartu. Nie miała ochoty na jedzenie, więc powędrowała na siódme piętro.
- Druzgotka - wypowiedziała hasło i w weszła przez dziurę pod portretem Grubej Damy. Jutrzejszy dzień będzie ciężki….

~*~

Draco nie mógł skupić się na ceremonii. Szczerze, mało go obchodziło, gdzie zostaną przydzieleni nowi uczniowie. Wszystko przysłaniało mu obraz strapionej twarzy najpiękniejszej dziewczyny na świecie. Kolejny raz w myślach zatapiał palce w burzy brązowych loków, patrzył w nieprzeniknione oczy. Nikt nie mógł mu tego odebrać.
Poprzez to wszystko czuł wściekłość do samego siebie. Jak mógł być tak głupi i nie przewiedzieć, że dziewczyna nie będzie miał gdzie iść? Powinien się nią zaopiekować w inny sposób. Widział też, że nie najlepiej czuła się w towarzystwie jego przyjaciół.
Właśnie wtedy pojął, jaka jest między nimi przepaść. Bagatelizował ją, ale fakty mówiły same za siebie: ciągle musieli udawać, że są wrogami, bo tak wypada.
Od zawsze Hermiona miała szczególne miejsce w jego sercu. Kochał ją, kochał ją nawet wtedy, gdy był zmuszony nazywać ją szlamą. Nic nie mógł poradzić na swoje korzenie i wychowanie. Każda obelga w jej stronę sprawiała mu ból. Tylko udawał, że ją nienawidzi, aby zabić w sobie to uczucie, ale to było silniejsze od niego. Po powrocie Voldemorta, jego ojciec stawał się nerwowy i karał go za nawet najdrobniejsze przewinienia, ale on zawsze starał sobie przypomnieć najszczęśliwsze momenty w życiu. Miał ich niewiele, a jednym z nich był obraz uśmiechniętej Gryfonki.
Tego pamiętnego dnia, kiedy znalazł ją całą zalaną łzami, pochyloną nad książką, poczuł, że już więcej nie wytrzyma. Rzucił w jej stronę kilka obelg i zobaczył, że nie reaguje. Nienawidził się za to, ale musiał to zrobić, bo obok przechodziła grupka Ślizgonów. Usiadł obok niej i objął ramieniem. Nawet nie zareagowała. Przytuliła się do niego mocniej i zaszlochała. W końcu wyżaliła mu się, że to wszystko wina tego przeklętego Pottera.
Od tamtej pory spotykali się po kryjomu. To były najbardziej ekscytujące chwile w jego życiu. Rozmawiali ze sobą tak, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi od niepamiętnych czasów. Do końca życia zapamięta dźwięk jej głosu, zapach włosów, smak ust.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że żyje.






___________________________________________________________________

Dobry wieczór!
Dostałam dzisiaj chęci na poprawienie tego tworu, dlatego przybywam z drugim rozdziałem.
Nie pytajcie, co u się dzieje. To nie jest normalnie. I takie będzie do samego końca.
Pozdrawiam, EJ

3 komentarze:

  1. Jest godzina 0:40 a ja siedze i cztam.
    Dobra
    Jak zawsze swietnie.
    MALFOY KOCHA HERMIONE!!!NIEMOŹLIWR!!!
    Co do Harry'ego to jego zachowanie hm cięźko mi określić.
    Nie chce się w to zagkebiać tak późno.
    Jejciu nie mam pomyslu co napisać.
    Moge tylko czekać na kolejny i źyczyć weny
    KiaraLP

    P.S. Sorki za bledy pisze z telefonu

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne
    Szkoda, że nie mogą się do siebie przyznać?
    Draco zakochany w Hermionie, ale ona w Harrym.. To chore i cholernie mi ich wszystkich szkoda
    Nie mogę się doczekać, jak to wszystko będzie wyglądało dalej
    Czekam na next i zapraszam do siebie:
    itsmylife-dontyouforget.blogspot.com
    you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com
    I ff 1D, które piszę z koleżanką:
    cheat-destiny-fanfiction.blogspot.com
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Hermiona teraz będzie miała ciężkie życie, będzie musiała zupełnie zmienić swoje przyzwyczajenia... Pół Hogwartu pewnie jej nienawidzi przez tę kłótnię z Wybrańcem, ona nie potrafi mu jednak wybaczyć i po kryjomu przyjaźni się z Draco. Mocno życie jej się popaprało, mam jednak nadzieję, że ostatecznie wszystko się ułoży. Po każdej burzy w końcu wychodzi słońce.
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń