Rozdział
3
Nowa
Nadzieja
Hermiona wstała jak najwcześniej.
Nie miała ochoty na konfrontację z Weasleyem i Potterem. Spakowała
torbę i wyszła z dormitorium. Spojrzała na swój plan lekcji. Jako
pierwsze dzisiejszego dnia miała dwie godziny eliksirów z
profesorem Snapem i Ślizgonami. Uśmiechnęła się pod nosem, co
odegnało poranny smutek – za godzinę spotka się z Draco
Malfoyem.
Wielka Sala Hogwartu powoli wypełniała
się wygłodniałymi i roześmianymi uczniami. Granger zajęła to
samo miejsce, co przez cztery lata, jednak teraz z niemiłym uczuciem
odrzucenia. Obok niej siedział Weasley i zawzięcie coś opowiadał
Potterowi. Kiedy dziewczyna nie patrzyła, bliznowaty zaerkał na nią
z utęsknieniem. Obok niej przysiadła się Ginny.
- Nie martw się tymi pajacami.-
Powiedziała, wiedząc, co zajmuje myśli jej przyjaciółki.
- Nie martwię. - skłamała. - Nie
chcę o tym rozmawiać. - mruknęła po chwili i uśmiechnęła się
blado.
- Jak coś, to możesz na mnie liczyć,
pamiętaj.
Hermiona pokiwała głową. Jej wzrok
powędrował w stronę stołu Ślizgonów. Widok blond włosów i
niebieskich oczu działał pokrzepiająco.
Po śniadaniu powędrowała w stronę
lochów. Stanęła pod klasą z innymi uczniami. Nagle usłyszała
krzyk:
-Ej, szlamo! Co tak sama stoisz? Idź
do Pottera! - Milicenta posłała jej wredny uśmiech. Najwyraźniej
wieść o kłótni z tamtego roku, rozniosła się po Hogwarcie i
nadal miała się dobrze; nie umarła śmiercią naturalną.
Hermiona nie miała siły na głupie
sprzeczki, więc udała, że nic nie słyszała.
-Bulstrode, zostaw ją! - Usłyszała
głos swojego wybawcy
-Draco, co Ci tak nagle żal takiej
plugawej…?
-Zamknij się - przerwał jej i
napotkał zdziwione spojrzenie - co tak na mnie patrzysz? Czy nie
szkoda Ci marnować czasu na tą szlamę?
Hermiona wiedziała, że te słowa są
wypowiedziane dla utrzymania pozorów, ale i tak ją to zabolało.
- Odsuńcie się. Czy to tak trudno
się nauczyć, przez cztery lata, że mam mieć swobodny dostęp do
drzwi? - Warknął profesor Snape przepychając się.
Otworzył drzwi do klasy i wpuścił
uczniów. Hermiona weszła do środka jako ostatnia.
- Granger! Nie ociągaj się tak! -
Strofował ją nauczyciel. Weszła pośpiesznie i zajęła wolne
miejsce. - W tym roku będziemy ważyć bardziej skomplikowane
eliksiry, dlatego w większości z nich będziecie potrzebować
partnera. - zaczął profesor i zatrzasnął drzwi. W pomieszczeniu
znów zawiało chłodem - Będziecie na niego skazani do końca
roku. Razem spróbujecie odrabiać zadania domowe i wyciągać
odpowiednie wnioski z przeprowadzonych badań. Żeby miło wam się
pracowało, połączymy was mieszanie.- Posłał im jadowity uśmiech
- Gryfon ze Ślizgonem.- Po sali rozniósł się głośny jęk. -
Cisza! Połączyłem was względem waszych umiejętności. Najlepsi z
najlepszymi, gorsi z gorszymi i tak dalej. Zaraz przeczytam wam, kto,
z kim…- w pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Wszyscy oczekiwali
z napięciem.
-Potter, Goyle
-Weasley, Parkinson
-Longbotoom, Crabb
-Lavrence, Zabini
-Granger, Malfoy
-….
Serce zabiło jej szybciej. Poczuła,
że po jej ciele przepływa fala gorąca.. Spojrzała na swojego
partnera. Twarz wykrzywioną miał w grymasie, ale jego oczy
widocznie błyszczały ze szczęścia.
Takiego obrotu spraw nie spodziewałaby
się nawet w najśmielszych snach. Mogli się spotykać, pod
pretekstem wspólnej nauki. W duchu dziękowała wszystkim znanym jej
bóstwom za taki obrót sprawy.
Niedługo potem nie mogła się skupić
na poprawnym warzeniu eliksiru. Nie miała zielonego pojęcia, co
powinna dodać, po czym. Odkąd Harry wypomniał jej w kłótni, że
tylko trzyma nos w książce i świata poza nimi nie widzi, nie
znajdowała w tym sensu ani przyjemności.
- Granger - z myśli wynurzył ją
nieprzyjemny głos profesora, Snape’a - Co się stanie, jeżeli
dodam plastry salamandry?
Zawstydzona opuściła głowę.
- Chyba ogłosimy święto narodowe! -
Krzyknął najwyraźniej uradowany- Etatowa Wiem-To-Wszystko, czegoś
nie pamiętała!
Zrobiło jej się głupio. Co się z
nią działo?
~*~
Następna lekcja również nie
zapowiadała się wspaniale. Obrona przed czarną magią z nowym
profesorem. Skrzywiła się.
Nauczycielki jeszcze nie było, więc
wszyscy beztrosko śmiali się, puszczając po klasie papierowe
samolociki. Usiadła w ostatniej ławce i wypakowała książki. W
tym samym momencie po klasie rozniósł się krzyk:
- SPOKÓJ! – Hermiona zamarła.
Odwróciła się, a wszyscy inni również to uczynili. Starsza
kobieta, wyglądająca jak różowa ropucha, uśmiechnęła się do
nich krzywo. – Dzień dobry, dzieci. – Nikt nie odpowiedział. –
Zaliczenie Standardowych Umiejętności Magicznych, SUM, potocznie
zwanych jako sumy – mówiła kobieta, przechodząc przez klasę,
wypisując przy tym różdżką na tablicy wcześniej wypowiedziane
słowa. Odwróciła się w ich stronę i uśmiechnęła. –
Pracujcie pilnie, a otrzymacie nagrodę. Lenie i nieroby poniosą
tego przykre konsekwencje – zaśmiała się piskliwie.
Hermiona skrzywiła się. Co to
miało znaczyć?
Czarownica machnęła różdżką, a
książki stojące na stoliku koło niej rozdały się po klasie.
Jedna z nich upadła na ławkę Granger. Spojrzała na jej okładkę
i skrzywiła się. Plastuś?
Przejrzała pośpiesznie książkę. Czemu nigdzie nie znalazła ani
jednej wzmianki o użyciu zaklęć obronnych? Podniosła rękę.
- Słucham, panno…? – Nauczycielka
spojrzała na nią wyczekująco. Wszyscy w klasie na nią spojrzeli.
- Granger – odparła spokojnie
Hermiona. – Czy w tej książce jest coś o użyciu zaklęć
obronnych?
- O użyciu zaklęć? – Prychnęła
kobieta. – Nie sądzę, aby używanie zaklęć było potrzebne na
moich zajęciach.
- A co, jeśli ktoś nas zaatakuję?
Teraz odezwał się Potter siedzący
w pierwszej ławce. Dopiero teraz go zauważyła.
- Ktoś was zaatakuje? – Powtórzyła
Dolores Umbridge. Hermiona dowiedziała się tego, gdyż na tablicy
pojawiło się imię i nazwisko nauczycielki. – A kto chciałby
zaatakować takie dzieciaczki jak wy? – Spytała, stając przed
Potterem.
- No nie wiem, może Lord Voldemort?
Wszyscy w klasie zamarli. Umbridge
również zamarła. Zadrżała i wyszeptała.
- Moi drodzy, ktoś próbuję wam
wmówić, że pewien czarnoksiężnik powrócił zza grobu, ale to
wcale nie jest prawda!
- Właśnie, że prawda! Widziałem
go, walczyłem z nim!
- Szlaban, panie Potter!
I wtedy Hermiona straciła panowanie
nad sobą. Jak ona śmie temu zaprzeczać? Wmawiać Potterowi, że to
nie prawda?!
- Każe go pani tylko, dlatego, że
mówi prawdę, w którą pani nie chce uwierzyć?! – Krzyknęła,
podrywając się z krzesła.
W klasie zapadła cisza, a wszyscy
wlepili wzrok w nią. Harry zamarł, wpatrując się w nią
nieprzytomnie.
- Ty również uważasz, że ten
czarnoksiężnik wrócił? – Wyszeptała oniemiała Umbridge.
Jej twarz pobielała, a od Hermiony
aż tryskała złość. To, że byli pokłóceni, nie znaczyło, że
Harry kłamie. Nigdy nie czuła jeszcze takiej furii.
- Oczywiście, że tak! Myśli pani,
że Cedrik Driggory umarł na własne życzenie?!
- Cedrik Driggory umarł w skutek
zbiegu okoliczności – wycedziła przez zęby.
- Jak pani śmie?! – Brązowowłosa
nie kryła oburzenia.
- Voldemort go zabił! Pani doskonale
o tym wie! – Teraz Potter podniósł się z krzesła.
- DOSYĆ! Dosyć! – Wrzasnęła
kobieta. – Pan Potter i panna Granger zjawią się u mnie po
zajęciach – zaśmiała się piskliwie.
Szlaban z Potterem? Wspaniale…
~*~
To był chyba najgorszy dzień w jej
życiu. Ciągłe spojrzenia, tych, z którymi miała Obronę Przed
Czarną Magią, były nie do zniesienia.
Weszła do klasy Umbridge wzdychając
cicho. Nie zniesie nie wiadomo jak długiego czasu z Potterem w
jednym pomieszczeniu. Nie była do tego zdolna…
Weszła po schodkach do gabinetu
nauczycielki i zapukała. Usłyszała tylko krótkie: „proszę”.
Po chwili znalazła się w środku i
aż ją zemdliło. Wszystkie ściany były pokryte różową farbą,
a wszędzie indziej można było dostrzec wiszące talerzyki z
postaciami kotów, które bez przerwy miauczały.
Profesorka siedziała za biurkiem.
Przy stoliku obok dostrzegła Pottera.
- Panna Granger, świetnie –
Umbridge uśmiechnęła się piskliwie. – Niech panna usiądzie
obok pana Pottera.
Hermiona niepewnie usiadła koło
czarnowłosego chłopca. Była pewna, że na nią spojrzał, ale
starała się na niego nie patrzeć. Przed sobą ujrzała kawałek
pergaminu i pióro. I to ma być szlaban Dolores Umbridge?
Przepisywanie?
Kobieta stanęła naprzeciw nich.
- Trochę sobie dzisiaj popiszemy.
Proszę pisać na tym oto pergaminie ''Nie będę opowiadać
kłamstw’’. – Ona i Harry równocześnie unieśli głowy.
- Ile razy? – W głosie Pottera
wyczuła nutkę bezsilności.
- Tyle, abyśmy mieli pewność, że
to przesłanie dobrze wsiąknie – uśmiechnęła się kobieta i
odwróciła w stronę okna.
- Nie dostaniemy atramentu? –
Spytała brązowowłosa, widząc brak tego przyboru.
- Nie będzie wam potrzebny –
odparła profesorka, nie odwracając się.
Dziewczyna spojrzała pytająco na
towarzysza. Ten wzruszył ramionami, więc zaczęła skrobać na
pergaminie następujące słowa: „Nie będę opowiadać kłamstw”.
Nie minął moment, a owe wyrazy boleśnie wydziergały się na jej
dłoni. Zasyczała z bólu. Spojrzała na Pottera, z nim było
podobnie. Tego była już przesada...
~*~
- Wstrętna, stara, różowa ropucha –
wycedziła, gdy szli razem pustym korytarzem wracając do pokoju
wspólnego. Jej dłoń krwawiła, Harry’ego też. – Musimy iść
do Dumbledore’a – warknęła, zatrzymując się.
- Zwariowałaś? – Potter również
zatrzymał się i odwrócił. – To, co tu się dzieje nie jest
normalne! Nic nie rozumiesz – wycedził.
- Odbywałam karę z tobą, bo
stanęłam w twojej obronie. Rozumiem więcej niż ci się wydaje!
Wpatrywała się w niego zdziwiona.
Co miał przez to na myśli? Ich oczy dalej zapatrzone w siebie...
Czując jak robi się jej gorąco, odwróciła się zdezorientowana.
Co ona do cholery jasnej wyczyniała?!
Rozmawiała ze swoim wrogiem, który był…jej przyjacielem.
- Hermiono, przepraszam. - powiedział
po chwili Potter, kozystają z okazji - Naprawdę. Poniosło mnie.
Nigdy tak nie uważałem. Wybacz mi.
W jego glosie dawało się wyczuć
błagalną nutę. Patrzył na nią wyczekująco. W głowie Granger
pojawił się chaos. W końcu odpowiedziała:
- Dobrze, Harry. Przyjmuję
przeprosiny, ale pamiętaj, że nic już nie będzie takie samo.
Zachowajmy trochę dystansu, może z biegiem lat, wrócimy do naszej
przyjaźni. - Uśmiechnęła się niepewnie. Właśnie w tej chwili
złamała swoje postanowienie.
Chłopak kiwnął głową.
-Dziękuję, że mogę liczyć,
chociaż na to.
- Jest już późno. Powinniśmy zająć
się naszymi dłońmi. - zmieniła szybko temat - Znam pewne proste,
przydatne zaklęcie.
~*~
Harry Potter nie mógł sobie wybaczyć
swoich gorzkich słów sprzed paru miesięcy. Był takim bezmyślnym
głupkiem. Dlaczego miał taki niewyparzony język?
Wiedział, że słowa, które wtedy
wypowiedział, sprawiły Hermionie ból, większy od tysięcy
Cruciatusów. To, że był tak nieporadny i nie udało mu się
odgadnąć zagadki ukrytej w jajku, to nie była jej wina. Był
rozdrażniony, to fakt, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania.
Ona starał się tylko pomóc.
W wakacje też nie odpowiadała na
jego listy. Wcale się nie zdziwił, a jednak czuł niemałe ukucie w
sercu. Nie chciał tego. To była wina jego wybuchowego temperamentu
i tej małej cząstki Ślizgońskiej, którą nosił w sobie. Po tym
zdarzeniu kolejny raz doszedł do wniosku, że tiara przydziału
popełniła ogromny błąd posyłając go do Gryffindoru.
A kiedy zaledwie miesiąc temu
stanęła w jego obronie na lekcji Obrony Przed Czarną Magią,
zrobiło mu się nieswojo. Najbardziej jednak bał się spotkania z
nią po szlabanie. Wtedy to ona niepostrzeżenie zaczęła rozmowę.
I spojrzała w jego zielone oczy. Patrzyła w nie tak, jak zawsze.
Bez cienia nienawiści. W tym momencie poczuł, że ona mu wybaczy,
chodź będzie potrzebować czasu.
_____________________________________________________________
Witam!
Och, już wakacje, jak dobrze. Może trochę nadrobię zaległości na tym blogu. :)
To się porobiło, czyż nie?
Stworzyłam zwiastun, do którego obejrzenia zapraszam w zakładce "O opowiadaniu"
Pozdrawiam!
E.J.
_____________________________________________________________
Witam!
Och, już wakacje, jak dobrze. Może trochę nadrobię zaległości na tym blogu. :)
To się porobiło, czyż nie?
Stworzyłam zwiastun, do którego obejrzenia zapraszam w zakładce "O opowiadaniu"
Pozdrawiam!
E.J.
I będę pierwsza:-)
OdpowiedzUsuńNo świetnie.
Fajnie że Harry i Hermiona pogodzili się.
Ja rozumiem Harmi ze potrzebuje czasu aby wybaczyć mu.
Nie latwo przebacza się takie rzeczy.
A co do eliksirów.
Nie wiem co powiedzieć.
Powoli zaczynam lubić Draco ale powoli.
Pozdrawiam i ściskam mocno.
Rozdział z a j e b i s t y !
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że będziesz częściej dodawała rozdziały :-)
To była tylko kwestia czasu, kiedy Herm wybaczy Hazzie.
Ale broń, aby wybaczyła Ronowi! Nie, nie i jeszcze raz nie!
Super, że jest z Draco w parze na eliksirach.
W końcu to najbardziej 'nienawidząca' się para w Hogwarcie xp
Zwiastun, jak już pisałam wcześniej, zarąbiasty.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
Zapraszam też do mnie:
http://we-are-surrounded-by-different-people.blogspot.com/
xxx