4.7.15

Nowa nadzieja

Rozdział 3
Nowa Nadzieja

Hermiona wstała jak najwcześniej. Nie miała ochoty na konfrontację z Weasleyem i Potterem. Spakowała torbę i wyszła z dormitorium. Spojrzała na swój plan lekcji. Jako pierwsze dzisiejszego dnia miała dwie godziny eliksirów z profesorem Snapem i Ślizgonami. Uśmiechnęła się pod nosem, co odegnało poranny smutek – za godzinę spotka się z Draco Malfoyem.
Wielka Sala Hogwartu powoli wypełniała się wygłodniałymi i roześmianymi uczniami. Granger zajęła to samo miejsce, co przez cztery lata, jednak teraz z niemiłym uczuciem odrzucenia. Obok niej siedział Weasley i zawzięcie coś opowiadał Potterowi. Kiedy dziewczyna nie patrzyła, bliznowaty zaerkał na nią z utęsknieniem. Obok niej przysiadła się Ginny.
- Nie martw się tymi pajacami.- Powiedziała, wiedząc, co zajmuje myśli jej przyjaciółki.
- Nie martwię. - skłamała. - Nie chcę o tym rozmawiać. - mruknęła po chwili i uśmiechnęła się blado.
- Jak coś, to możesz na mnie liczyć, pamiętaj.
Hermiona pokiwała głową. Jej wzrok powędrował w stronę stołu Ślizgonów. Widok blond włosów i niebieskich oczu działał pokrzepiająco.
Po śniadaniu powędrowała w stronę lochów. Stanęła pod klasą z innymi uczniami. Nagle usłyszała krzyk:
-Ej, szlamo! Co tak sama stoisz? Idź do Pottera! - Milicenta posłała jej wredny uśmiech. Najwyraźniej wieść o kłótni z tamtego roku, rozniosła się po Hogwarcie i nadal miała się dobrze; nie umarła śmiercią naturalną.
Hermiona nie miała siły na głupie sprzeczki, więc udała, że nic nie słyszała.
-Bulstrode, zostaw ją! - Usłyszała głos swojego wybawcy
-Draco, co Ci tak nagle żal takiej plugawej…?
-Zamknij się - przerwał jej i napotkał zdziwione spojrzenie - co tak na mnie patrzysz? Czy nie szkoda Ci marnować czasu na tą szlamę?
Hermiona wiedziała, że te słowa są wypowiedziane dla utrzymania pozorów, ale i tak ją to zabolało.
- Odsuńcie się. Czy to tak trudno się nauczyć, przez cztery lata, że mam mieć swobodny dostęp do drzwi? - Warknął profesor Snape przepychając się.
Otworzył drzwi do klasy i wpuścił uczniów. Hermiona weszła do środka jako ostatnia.
- Granger! Nie ociągaj się tak! - Strofował ją nauczyciel. Weszła pośpiesznie i zajęła wolne miejsce. - W tym roku będziemy ważyć bardziej skomplikowane eliksiry, dlatego w większości z nich będziecie potrzebować partnera. - zaczął profesor i zatrzasnął drzwi. W pomieszczeniu znów zawiało chłodem - Będziecie na niego skazani do końca roku. Razem spróbujecie odrabiać zadania domowe i wyciągać odpowiednie wnioski z przeprowadzonych badań. Żeby miło wam się pracowało, połączymy was mieszanie.- Posłał im jadowity uśmiech - Gryfon ze Ślizgonem.- Po sali rozniósł się głośny jęk. - Cisza! Połączyłem was względem waszych umiejętności. Najlepsi z najlepszymi, gorsi z gorszymi i tak dalej. Zaraz przeczytam wam, kto, z kim…- w pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Wszyscy oczekiwali z napięciem.
-Potter, Goyle
-Weasley, Parkinson
-Longbotoom, Crabb
-Lavrence, Zabini
-Granger, Malfoy
-….
Serce zabiło jej szybciej. Poczuła, że po jej ciele przepływa fala gorąca.. Spojrzała na swojego partnera. Twarz wykrzywioną miał w grymasie, ale jego oczy widocznie błyszczały ze szczęścia.
Takiego obrotu spraw nie spodziewałaby się nawet w najśmielszych snach. Mogli się spotykać, pod pretekstem wspólnej nauki. W duchu dziękowała wszystkim znanym jej bóstwom za taki obrót sprawy.
Niedługo potem nie mogła się skupić na poprawnym warzeniu eliksiru. Nie miała zielonego pojęcia, co powinna dodać, po czym. Odkąd Harry wypomniał jej w kłótni, że tylko trzyma nos w książce i świata poza nimi nie widzi, nie znajdowała w tym sensu ani przyjemności.
- Granger - z myśli wynurzył ją nieprzyjemny głos profesora, Snape’a - Co się stanie, jeżeli dodam plastry salamandry?
Zawstydzona opuściła głowę.
- Chyba ogłosimy święto narodowe! - Krzyknął najwyraźniej uradowany- Etatowa Wiem-To-Wszystko, czegoś nie pamiętała!
Zrobiło jej się głupio. Co się z nią działo?

~*~

Następna lekcja również nie zapowiadała się wspaniale. Obrona przed czarną magią z nowym profesorem. Skrzywiła się.
Nauczycielki jeszcze nie było, więc wszyscy beztrosko śmiali się, puszczając po klasie papierowe samolociki. Usiadła w ostatniej ławce i wypakowała książki. W tym samym momencie po klasie rozniósł się krzyk:
- SPOKÓJ! – Hermiona zamarła. Odwróciła się, a wszyscy inni również to uczynili. Starsza kobieta, wyglądająca jak różowa ropucha, uśmiechnęła się do nich krzywo. – Dzień dobry, dzieci. – Nikt nie odpowiedział. – Zaliczenie Standardowych Umiejętności Magicznych, SUM, potocznie zwanych jako sumy – mówiła kobieta, przechodząc przez klasę, wypisując przy tym różdżką na tablicy wcześniej wypowiedziane słowa. Odwróciła się w ich stronę i uśmiechnęła. – Pracujcie pilnie, a otrzymacie nagrodę. Lenie i nieroby poniosą tego przykre konsekwencje – zaśmiała się piskliwie.
Hermiona skrzywiła się. Co to miało znaczyć?
Czarownica machnęła różdżką, a książki stojące na stoliku koło niej rozdały się po klasie. Jedna z nich upadła na ławkę Granger. Spojrzała na jej okładkę i skrzywiła się. Plastuś? Przejrzała pośpiesznie książkę. Czemu nigdzie nie znalazła ani jednej wzmianki o użyciu zaklęć obronnych? Podniosła rękę.
- Słucham, panno…? – Nauczycielka spojrzała na nią wyczekująco. Wszyscy w klasie na nią spojrzeli.
- Granger – odparła spokojnie Hermiona. – Czy w tej książce jest coś o użyciu zaklęć obronnych?
- O użyciu zaklęć? – Prychnęła kobieta. – Nie sądzę, aby używanie zaklęć było potrzebne na moich zajęciach.
- A co, jeśli ktoś nas zaatakuję?
Teraz odezwał się Potter siedzący w pierwszej ławce. Dopiero teraz go zauważyła.
- Ktoś was zaatakuje? – Powtórzyła Dolores Umbridge. Hermiona dowiedziała się tego, gdyż na tablicy pojawiło się imię i nazwisko nauczycielki. – A kto chciałby zaatakować takie dzieciaczki jak wy? – Spytała, stając przed Potterem.
- No nie wiem, może Lord Voldemort?
Wszyscy w klasie zamarli. Umbridge również zamarła. Zadrżała i wyszeptała.
- Moi drodzy, ktoś próbuję wam wmówić, że pewien czarnoksiężnik powrócił zza grobu, ale to wcale nie jest prawda!
- Właśnie, że prawda! Widziałem go, walczyłem z nim!
- Szlaban, panie Potter!
I wtedy Hermiona straciła panowanie nad sobą. Jak ona śmie temu zaprzeczać? Wmawiać Potterowi, że to nie prawda?!
- Każe go pani tylko, dlatego, że mówi prawdę, w którą pani nie chce uwierzyć?! – Krzyknęła, podrywając się z krzesła.
W klasie zapadła cisza, a wszyscy wlepili wzrok w nią. Harry zamarł, wpatrując się w nią nieprzytomnie.
- Ty również uważasz, że ten czarnoksiężnik wrócił? – Wyszeptała oniemiała Umbridge.
Jej twarz pobielała, a od Hermiony aż tryskała złość. To, że byli pokłóceni, nie znaczyło, że Harry kłamie. Nigdy nie czuła jeszcze takiej furii.
- Oczywiście, że tak! Myśli pani, że Cedrik Driggory umarł na własne życzenie?!
- Cedrik Driggory umarł w skutek zbiegu okoliczności – wycedziła przez zęby.
- Jak pani śmie?! – Brązowowłosa nie kryła oburzenia.
- Voldemort go zabił! Pani doskonale o tym wie! – Teraz Potter podniósł się z krzesła.
- DOSYĆ! Dosyć! – Wrzasnęła kobieta. – Pan Potter i panna Granger zjawią się u mnie po zajęciach – zaśmiała się piskliwie.
Szlaban z Potterem? Wspaniale…

~*~

To był chyba najgorszy dzień w jej życiu. Ciągłe spojrzenia, tych, z którymi miała Obronę Przed Czarną Magią, były nie do zniesienia.
Weszła do klasy Umbridge wzdychając cicho. Nie zniesie nie wiadomo jak długiego czasu z Potterem w jednym pomieszczeniu. Nie była do tego zdolna…
Weszła po schodkach do gabinetu nauczycielki i zapukała. Usłyszała tylko krótkie: „proszę”.
Po chwili znalazła się w środku i aż ją zemdliło. Wszystkie ściany były pokryte różową farbą, a wszędzie indziej można było dostrzec wiszące talerzyki z postaciami kotów, które bez przerwy miauczały.
Profesorka siedziała za biurkiem. Przy stoliku obok dostrzegła Pottera.
- Panna Granger, świetnie – Umbridge uśmiechnęła się piskliwie. – Niech panna usiądzie obok pana Pottera.
Hermiona niepewnie usiadła koło czarnowłosego chłopca. Była pewna, że na nią spojrzał, ale starała się na niego nie patrzeć. Przed sobą ujrzała kawałek pergaminu i pióro. I to ma być szlaban Dolores Umbridge? Przepisywanie?
Kobieta stanęła naprzeciw nich.
- Trochę sobie dzisiaj popiszemy. Proszę pisać na tym oto pergaminie ''Nie będę opowiadać kłamstw’’. – Ona i Harry równocześnie unieśli głowy.
- Ile razy? – W głosie Pottera wyczuła nutkę bezsilności.
- Tyle, abyśmy mieli pewność, że to przesłanie dobrze wsiąknie – uśmiechnęła się kobieta i odwróciła w stronę okna.
- Nie dostaniemy atramentu? – Spytała brązowowłosa, widząc brak tego przyboru.
- Nie będzie wam potrzebny – odparła profesorka, nie odwracając się.
Dziewczyna spojrzała pytająco na towarzysza. Ten wzruszył ramionami, więc zaczęła skrobać na pergaminie następujące słowa: „Nie będę opowiadać kłamstw”. Nie minął moment, a owe wyrazy boleśnie wydziergały się na jej dłoni. Zasyczała z bólu. Spojrzała na Pottera, z nim było podobnie. Tego była już przesada...





~*~

- Wstrętna, stara, różowa ropucha – wycedziła, gdy szli razem pustym korytarzem wracając do pokoju wspólnego. Jej dłoń krwawiła, Harry’ego też. – Musimy iść do Dumbledore’a – warknęła, zatrzymując się.
- Zwariowałaś? – Potter również zatrzymał się i odwrócił. – To, co tu się dzieje nie jest normalne! Nic nie rozumiesz – wycedził.
- Odbywałam karę z tobą, bo stanęłam w twojej obronie. Rozumiem więcej niż ci się wydaje!
Wpatrywała się w niego zdziwiona. Co miał przez to na myśli? Ich oczy dalej zapatrzone w siebie... Czując jak robi się jej gorąco, odwróciła się zdezorientowana.
Co ona do cholery jasnej wyczyniała?! Rozmawiała ze swoim wrogiem, który był…jej przyjacielem.
- Hermiono, przepraszam. - powiedział po chwili Potter, kozystają z okazji - Naprawdę. Poniosło mnie. Nigdy tak nie uważałem. Wybacz mi.
W jego glosie dawało się wyczuć błagalną nutę. Patrzył na nią wyczekująco. W głowie Granger pojawił się chaos. W końcu odpowiedziała:
- Dobrze, Harry. Przyjmuję przeprosiny, ale pamiętaj, że nic już nie będzie takie samo. Zachowajmy trochę dystansu, może z biegiem lat, wrócimy do naszej przyjaźni. - Uśmiechnęła się niepewnie. Właśnie w tej chwili złamała swoje postanowienie.
Chłopak kiwnął głową.
-Dziękuję, że mogę liczyć, chociaż na to.
- Jest już późno. Powinniśmy zająć się naszymi dłońmi. - zmieniła szybko temat - Znam pewne proste, przydatne zaklęcie.


~*~


Harry Potter nie mógł sobie wybaczyć swoich gorzkich słów sprzed paru miesięcy. Był takim bezmyślnym głupkiem. Dlaczego miał taki niewyparzony język?
Wiedział, że słowa, które wtedy wypowiedział, sprawiły Hermionie ból, większy od tysięcy Cruciatusów. To, że był tak nieporadny i nie udało mu się odgadnąć zagadki ukrytej w jajku, to nie była jej wina. Był rozdrażniony, to fakt, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania. Ona starał się tylko pomóc.
W wakacje też nie odpowiadała na jego listy. Wcale się nie zdziwił, a jednak czuł niemałe ukucie w sercu. Nie chciał tego. To była wina jego wybuchowego temperamentu i tej małej cząstki Ślizgońskiej, którą nosił w sobie. Po tym zdarzeniu kolejny raz doszedł do wniosku, że tiara przydziału popełniła ogromny błąd posyłając go do Gryffindoru.
A kiedy zaledwie miesiąc temu stanęła w jego obronie na lekcji Obrony Przed Czarną Magią, zrobiło mu się nieswojo. Najbardziej jednak bał się spotkania z nią po szlabanie. Wtedy to ona niepostrzeżenie zaczęła rozmowę. I spojrzała w jego zielone oczy. Patrzyła w nie tak, jak zawsze. Bez cienia nienawiści. W tym momencie poczuł, że ona mu wybaczy, chodź będzie potrzebować czasu. 



_____________________________________________________________

Witam! 
Och, już wakacje, jak dobrze. Może trochę nadrobię zaległości na tym blogu. :)
To się porobiło, czyż nie?
Stworzyłam zwiastun, do którego obejrzenia zapraszam w zakładce "O opowiadaniu"
Pozdrawiam!
E.J.

2 komentarze:

  1. I będę pierwsza:-)
    No świetnie.
    Fajnie że Harry i Hermiona pogodzili się.
    Ja rozumiem Harmi ze potrzebuje czasu aby wybaczyć mu.
    Nie latwo przebacza się takie rzeczy.
    A co do eliksirów.
    Nie wiem co powiedzieć.
    Powoli zaczynam lubić Draco ale powoli.
    Pozdrawiam i ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział z a j e b i s t y !
    Też mam nadzieję, że będziesz częściej dodawała rozdziały :-)
    To była tylko kwestia czasu, kiedy Herm wybaczy Hazzie.
    Ale broń, aby wybaczyła Ronowi! Nie, nie i jeszcze raz nie!
    Super, że jest z Draco w parze na eliksirach.
    W końcu to najbardziej 'nienawidząca' się para w Hogwarcie xp
    Zwiastun, jak już pisałam wcześniej, zarąbiasty.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
    Zapraszam też do mnie:
    http://we-are-surrounded-by-different-people.blogspot.com/
    xxx

    OdpowiedzUsuń